Cold Brew herbat wysoko oksydowanych
Herbaty parzone na zimno w czasie upałów zyskują na popularności. Najczęściej spotykanymi wariantami cold brew są napary zrobione z liści zielonych i białych herbat (o cold brew z zielonej i białej herbaty pisaliśmy tutaj), choć w sklepach dość popularne są także herbaty czarne; szkopuł w tym, że te czarne herbaty zazwyczaj są obficie dosładzane i prawie zawsze herbaciany smak jest niemal niewyczuwalny ze względu na inne aromaty. Postanowiłem więc we własnym zakresie sprawdzić jak smakować będą wysoko oksydowane herbaty, w tym wyżej wspomniana herbata czarna, pu-erh i oolong.
Do zaparzenia na zimno suszu powinno być nieco więcej w naczyniu, ja użyłem około 4/5 gramów na 150 ml wody i zostawiłem całość na całą noc w lodówce. Wszystkie herbaty jakie zaparzyłem nie były aromatyzowane, a były to: oolong Da Hong Pao, czarna turecka herbata i czysty pu-erh sezonowany około pięć lat.
Czarna herbata poddana cold brew poradziła sobie całkiem nieźle. Generalnie nie zaskoczyła mnie przesadnie i spośród całej trójki zapadła mi w pamięć najmniej. Jej smak jest bardzo podobny do tego jaki byłby podczas zaparzenia jej na ciepło, metodą tradycyjną. Bez problemu można w niej znaleźć leciutką nutę goryczy, smaki słone, słodkie i kwaskowate; słowem dokładnie to czego można się spodziewać po czarnej herbacie. Nie mogę powiedzieć, że ten napar mi nie smakował, ale osobiście polecałbym z nią eksperymentować.
Da Hong Pao mi osobiście smakuje nieco mniej niż np. Ti Kuan Yin, muszę jednak powiedzieć, że ten oolong parzony na zimno był dla mnie niesamowicie dobry i z miłą chęcią będę częściej się nim delektował. Ogólnie nuty kwiatowe zostały stłumione i zeszły na dalszy plan, a pierwsze co dało się odczuć to smaki wpadające raczej w spektrum orzechów włoskich, a także pojawiło się tam sporo słodyczy i, co mnie mocno zaskoczyło, smaki trawiaste, które świetnie komponowały się z całością naparu. Cold brew jest to świetne wyjście na urozmaicenie sobie smaku herbaty oolong.
Pu-erh zaparzony na zimno stał się dla mnie chyba największym rozczarowaniem. Pomimo charakterystycznej dla tych herbat lekkiej słodkości, całość była niesamowicie gorzkie, ta gorycz w zasadzie zabiła każdy inny smak i nawet osobliwy “ziemisty” smak został bardzo mocno stłumiony. Sam napar po prostu mi nie smakował. Cierpka gorycz na języku zostawała na dość długi czas i nie była to gorycz przyjemna jak przy kawie czy yerbie. O ile pu-erh na zimno jak najbardziej może być dobry, to musi być to pu-erh zaparzony tradycyjnie i schłodzony.
Najlepszym co mnie w tym eksperymencie kulinarnym spotkało był zdecydowanie oolong, który zachwycił mnie bogactwem smaku i swoją odmiennością od tego jak smakuje zaparzony tradycyjnie. Najgorszym, zdecydowanie był pu-erh, który jako herbata nie nadaje się do cold brew. Herbata czarna jest dobra, ale zwykła i niezbyt odkrywcza. Osobiście myślę, że napary z liści o niższej oksydacji sprawdzają się w cold brew lepiej, ale o oolongach na zimno słyszy się zdecydowanie za mało.
Polecamy
25,50 zł
(brutto) / 50 g
|
(brutto) / 50 g |
74,00 zł
(brutto) / 1 szt.
|
(brutto) / 1 szt. |
44,00 zł
(brutto) / 1 op.
|
(brutto) / 1 op. |